PROLOG
Witaj Czytelniku i Czytelniczko!
Będzie mi bardzo miło, jeśli zagościsz tutaj na
dłuższy czas i będziesz odwiedzał(a) Sekretarzyk jak dobrego przyjaciela.
Chciałabym zabrać Cię w podróż ... mam nadzieję
miłą i ekscytującą, która dostarczy Ci niezapomnianych emocji.
Poznaj Małgorzatę, dla bliskich Gosię, studentkę
historii, której życie przyniosło kilka niespodzianek. Sami oceńcie czy były
dobre czy też nie.
Zapraszam!
PROLOG
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem aż małe kwadratowe szybki zadzwoniły nerwowo.
Gośka podeszła do okna i chwyciła mocno parapet. Patrzyła niewidzącym wzrokiem
przez okno, a w głowie kłębiły się jej setki myśli. Gniew, który w niej wezbrał
był silny i czuła, że jeśli nie wyjdzie z kuchni wybuchnie i powie jej coś
przykrego. Po chwili usłyszała głośne kroki na korytarzu i drzwi otworzyły się
z impetem.
- Małgorzato Janiak nie
wychodź z kuchni kiedy z tobą rozmawiam! - powiedziała jej matka tonem twardym
jak stal. Gośka nie znosiła tego tonu i głosu kiedy do niej mówiła.
- Daj mi święty spokój -
powiedziała cicho nie odrywając oczu od szyby. Widziała odbicie swojego
niewielkiego pokoju.
- Wysłuchasz to co mam do
powiedzenia czy ci się to podoba, czy nie - wybuchła podchodząc do niej -
natychmiast wracaj do kuchni - dodała i wyszła.
Gosia zadrżała i zamknęła oczy. Wiedziała doskonale, że jej mama nie odpuści.
Wzięła głęboki oddech i wyszła na korytarz, chciała mieć to szybko za sobą.
Powoli weszła do kuchni, zalanej słońcem o tej porze dnia. Wietrzyk rozdymał
delikatnie firanki w drobne błękitne kwiatuszki. Kuchnia miała kształt dużego
kwadratu. Gośka lubiła siedzieć i pić herbatę przy dużym dębowym stole.
Teraz wydała jej się obcym
miejscem, chłodnym i dalekim jak osoba siedząca przy stole. Zerknęła na duży
piec kaflowy z wysokim zapieckiem w rogu, na którym w tej chwili wygrzewał się
jej czarny kot. Na przeciwległej ścianie stał kredens w odcieniach wanilii i
bieli. Matka siedziała na jednym z sześciu krzeseł przy dużym dębowym stole,
widać było, że często przygotowywano na nim potrawy. Od stołu były dwa kroki do
niewielkiego gazowego pieca i półki pod którą na haczykach zawieszone były
kubki.
- Usiądziesz wreszcie? -
usłyszała głos matki. Gosia westchnęła i usiadła z rezygnacją składając ręce na
kolanach. Kuliła się w sobie wiedząc, co zaraz usłyszy.
- Historia? - matka przypuściła
atak - co ci strzelił do głowy by wybrać akurat historię?! Jaką pracę po tym
będziesz miała? - zrobiła pauzę oczekując wyjaśnień.
- Idę na takie studia, które
mnie interesują - Gośka uparcie patrzyła przez okno, unikając jej wzroku.
Zobaczyła na gałęzi jabłoni dwa gołębie. Gruchały coś do siebie dotykając się
dzióbkami.
- Dziecko .... - zmieniła ton na
błagalny - teraz wybiera się studia po których jest praca, a nie bo się lubi.
Nie pomyślałaś o swojej przyszłości? Wszystko na mojej głowie - załamała ręce
robiąc zbolałą minę - a ja mam tyle problemów - dodała patrząc wyczekująco.
- Przykro mi ale zdania nie
zmienię - Gosia spojrzała w końcu na nią - zresztą już się dostałam na te
studia. I nie widzę siebie w czymś innym - dodała.
- Myślisz, że pomogę znaleźć ci
prace? -powiedziała podniesionym głosem znów zmieniając taktykę - nie mam
takich znajomości! Będziesz musiała poradzić sobie sama! Myślisz, że
studia to dla nas o takie coś? - pstryknęła palcami - ja i ojciec w jednych
spodniach chodzimy by zapewnić tobie i twoim siostrom byt, wykształcenie i
modne ciuchy. Wszystkiego sobie odmawiamy! - dodała.
- Nie chce od was niczego, Pójdę
do pracy chociażby do Maka - powiedziała Gośka wojowniczo.
- A kiedy ty się będziesz
uczyła?! - matka załamała ręce - przecież pierwszy rok jest taki trudny!
- Nie wezmę od was nic, skoro
tak stawiacie sprawę - powiedziała wojowniczo dziewczyna - poradzę sobie.
Będziecie mogli z tatą nareszcie modnie się ubrać i kupić spodnie. A potem
wyjadę za granicę, nie będziesz musiała szukać mi pracy. Zresztą skąd pewność,
że po studiach wrócę do miasteczka?
- Dziecko ... - z satysfakcją
zobaczyła jak jej matka martwieje - za granicę? A co ty tam będziesz robiła po
studiach? Wykształcisz się i będziesz zmywać gary? - dokończyła bolesnym
głosem.
- Przecież powiedziałaś, że po
historii i tak będę garkotłukiem w Polsce. Więc co za różnica czy tu czy gdzieś
w świecie? Chociaż jest jeszcze jedna ewentualność, mogę wyjść bogato za mąż. -
dziewczyna prychnęła i podeszła do czajnika. Podniosła go lekko sprawdzając czy
starczy jej wody na dużą herbatę. Odkręciła gaz w kuchence i postawiła czajnik,
po czym sięgnęła po kubek i otworzyła szafkę. Stała chwilkę zastanawiając
się, na którą herbatę ma ochotę. Po chwili wybrała melisę z pomarańczą myśląc,
że chociaż trochę ukoi jej nerwy.
- Dobrze więc ... - usłyszała po
chwili - idź na te swoje studia. Ale żebyś potem nie przybiegała z płaczem, że
nie masz pracy i pieniędzy na życie.
- Bez obaw - Gosia wrzuciła
herbatę do kubka i zalała ją wrzątkiem z gwizdającego już czajnika. Odwróciła
się i spojrzała na nią - zobaczyła siateczkę zmarszczek wokół oczu. Ale nie
tych od śmiechu tylko takich, które robią się od ciągłego zdenerwowania,
marszczenia i niezadowolenia. Takie same widniały wokół kącika jej ust.
"Będzie brzydką
staruszką" - pomyślała przypominając sobie, jak bardzo różnią się wyglądem
staruszki, które były osobami pogodnymi od tych wiecznie zgryźliwych i
szukających dziury w całym. Matka miała blond włosy do ramion, które
spinała klamerką, gustownie układając je po bokach. Mogłaby mieć taka piękną
twarz gdyby nie ta harda i skwaszona mina. Pełne niegdyś usta stały się cienkie
i bezwzględne. Jedynie intensywnie ciemnoniebieskie oczy rzucały na nią w
tej chwili iskry. Gośka przypomniała sobie jej ślubne zdjęcie, gdy stała obok
ojca wsparta na jego ramieniu w pięknej koronkowej sukni i długim welonie do
ziemi. Była piękna i spokojna. "Niemożliwe by życie z nią, jej
siostrami i ojcem tak bardzo ją zmieniło" - pomyślała Gośka -
"a może zawsze taka była, tylko nie było widać, bo była młoda?" -
zastanawiała się.
- Pójdę do siebie -
powiedziała przerywając swoje rozważania. Idąc korytarzem usłyszała przeciągłe
westchnienie, ale na tyle głośne by na pewno go usłyszała. Gośka idąc do
swojego pokoju czuła wzbierającą wewnątrz niej winę. Bo może faktycznie jest
taka niewdzięczna, nie idzie na ekonomię czy jakiś marketing tylko wybrała
historię. A z pracą będzie trudno, wiedziała o tym, jednak historia to całe jej
życie. Nie mogłaby odnaleźć się w tych wszystkich przepisach, słupkach i
wykresach. A jednak .... mama się na prawdę stara, a ona ... niewdzięcznica.
Gosia prychnęła i zamknęła drzwi do swojego pokoju. Otworzyła szafę i
wyciągnęła swój ulubiony niebieski polar z głębokim kapturem. Zwinęła go
w kłębek, wzięła portfel i wyszła z domu. Z garażu wyciągnęła rower,
miała zamiar pojechać gdzieś, gdzie będzie sama i będzie mogła wszystko jeszcze
raz przemyśleć, a przede wszystkim uciec od dręczącego ją poczucia winy.
Na pierwszy rozdział zapraszam
już w niedzielę :- D
Ciekawie się zapowiada:) Pisane bardzo przystępnym językiem:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :D
UsuńZapowiada się ciekawie :) Będę zaglądać regularnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Cieszę się, że będziesz częstym gościem. :D
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńJak obiecałam, przybywam z internetowych czeluści (a konkretniej stąd: life-of-shinigami.blogspot.com — chamska reklama, wiem, przepraszam ;)).
Najpierw odniosę się do popełnianych przez Ciebie błędów, żeby potem udobruchać Cię pochwałami ;) Po pierwsze, zauważyłam, że masz problem z przecinkami w zdaniach złożonych, na przykład tu: „Gniew, który w niej wezbrał[,] był silny i czuła, że jeśli nie wyjdzie z kuchni[,] wybuchnie i powie jej coś przykrego”. Każde osobne orzeczenie tudzież imiesłów powiniem być oddzielony od innych przecinkiem.
W dialogach syosujesz dywizy zamiast pauz (—) albo półpauz (–). Od razu dodaję kody do Windowsa: ALT oraz z klawiatury cyfrowej 0150 lub 0151 w zależności od znaku, który jest Ci wygodniej stosować.
Uciekły ci ze dwa ogonki w całym tym tekście, ale widać, że dbasz o poprawność. Brak mi też bardziej przejrzystego szablonu oraz akapitów, te w tekście robiłaś spacjami, nie mylę się? W bardzo prosty sposób można je wyregulować w CSS.
Przejdę do plusów, bo mnie jeszcze znielubisz ;)
Zacznę od czysto technicznej rzeczy, tyczącej się szablonu. Podoba mi się nagłówek, wielkość i kolor czcionki, która nie kłuje w oczy oraz to, że całość jest wyjustowana.
Bardzo dobrze radzisz sobie z opisami — mimo że pozostawiasz wiele miejsca dla wyobraźni, czuję się nimi zaspokojona. Wychodzą Ci bardzo zgrabnie.
Tekst jest logiczny, mnie bardzo podoba się to, że akcja toczy się w Polsce i dotyczy przyszłej studentki, którą ja też za parę lat zostanę :') Poruszasz odwieczny problem — pieniądze czy pasja. Ja, podobnie jak Gosia, wybrałabym to, czym się interesuję. Opowiadanie zapowiada się ciekawie, mam tylko nadzieję, że nie porzucisz go w połowie, bo chyba uduszę :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Dravelia